Od kilku lat trwa walka najemców i użytkowników lokali w budynku znajdującym się przy ulicy Kazimierza Pułaskiego 7 w Myszkowie z nieproszonymi gośćmi – karaluchami.
Budynek położony pod numerem 7 przy ulicy Kazimierza Pułaskiego w Myszkowie mieści w sobie siedziby wielu firm i instytucji służących społeczeństwu. Położony jest w dosyć dogodnym punkcie, tuż przy ruchliwej drodze wojewódzkiej 793 ( której zresztą ulica Pułaskiego jest fragmentem ). Blisko stąd do Starostwa Powiatowego, niedaleko do dworca PKP. Po sąsiedzku niejako, znajdują się – supermarket znanej sieci spożywczej, Kościół parafialny pod wezwaniem Narodzenia N.M.P , czy miejskie Przedszkole nr 2,. W budynku ulokowane są też między innymi : Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i Poczta Polska, siedzibę ma w nim również kilkanaście różnych podmiotów gospodarczych i innych instytucji . Codziennie kilkaset osób korzysta z tego budynku, jego infrastruktury i znajdujących się w nim usług. Znacznie więcej zaś mija ten budynek codziennie, w drodze na zakupy, czy do pracy.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie nękająca nieruchomość i ludzi z nią związanych, plaga karaluchów. Nieproszeni ci goście, jakimi niewątpliwie są w tym wypadku karaczany, upatrzyli sobie posesję przy Pułaskiego jako główny chyba punkt swej bytności w tym rejonie i zarazem swoistą bazę wypadową do prowadzenia ekspansji na sąsiednie budynki.
Nie tylko bowiem karaluchy obserwowane są wewnątrz budynku – i to w biały dzień ! Przechodnie, klienci i pracownicy instytucji znajdujących się pod opisywanym tutaj adresem zgłaszają, że karaluchy widywane są także na elewacji zewnętrznej budynku. Nie lękają się ludzi, i prawdopodobnie swobodnie migrują na sąsiednie posesje. A rzecz to wysoce niepokojąca, bo przecież w pobliżu znajdują się : duży market spożywczy i przedszkole ! Oby nie doszło do sytuacji, takiej jak w jednym ze średniej wielkości miast wojewódzkich na Śląsku, gdzie na ulicy będącej jedną z głównych, historycznych arterii tejże miejscowości w biały dzień widywane są szczury. W każdym razie sytuacja, w której po ścianach zewnętrznych budowli, będącej jak mówią najemcy pod zarządem Gminy Myszków, spacerują karaczany, nie wystawia zarządcy najlepszego świadectwa … .
Truizmem jest oczywiście w tej sytuacji stwierdzenie, że karaluchy opanowały także wnętrza budynku. Są w łazienkach, ciągach wentylacyjnych i pomieszczeniach użytkowych. Od kilku już lat trwa walka z nimi, walka w którą zaangażowane są miejskie instytucje, Sanepid, a także firmy zawodowo zajmujące się dezynsekcją. Niestety działania te nie przynoszą jak na razie spodziewanego rezultatu. Ilość szkodników nie zmalała, mają się one jakby nawet coraz lepiej na Pułaskiego 14 – a znając ekspansywną naturę tego owada także zapewne na sąsiednich posesjach.
Karaluchy nie tylko mogą osoby co wrażliwsze wystraszyć swoim wyglądem. To można by było jeszcze jakoś od biedy znieść. Przenoszą one jednak także choroby wirusowe i bakteryjne oraz pasożyty. Niszczą artykuły spożywcze, uszkadzają infrastrukturę budynku. Mogą nawet powodować uczulenia i odczyny alergiczne – przy kontakcie z nimi. No i są fatalną wizytówką dużego budynku w centrum miasta. A to rzutuje zarówno na wizerunek podmiotów w budynku tym rezydujących jak i oczywiście zarządcy nieruchomości Tak być nie powinno !
Podobno – jak twierdzą fachowcy – jedyna rada to dokładna, profesjonalna dezynsekcja całego budynku od piwnic aż po dach. Leży ona oczywiście w gestii gminy – jako zarządzającej tą nieruchomością. Być może, gdy sprawa staje się coraz bardziej publiczna i znana społeczności lokalnej – walka z karaczanami nabierze teraz tempa i będzie skuteczniejsza.
Zdjęcie autorstwa Roger Brown z Pexels